Nie dane mi było go poznać osobiście. Nie bywał chyba wcale w Wilnie, może od wielkiego dzwonu. Skromny pracownik wiejski, potem skromny redaktor lokalnej gazety dla rolników, dobry a nawet bardzo dobry poeta. Cichy, spokojny, milczący Żmudzin, laureat kilku ważnych literackich nagród. Zmarł 15 czerwca, przeżył 70 lat. Przetłumaczyłam kiedyś kilka jego wierszy, parę z nich znalazło się w antologii literatury litewskiej „Sen Mendoga”. Na wieść o Jego odejściu odszukałam te stare przekłady. Jeden wiersz pasował mi jak ulał, to „Samanos” czyli „Mchy” czy raczej "Mech". Ciche spokojne rośliny, które potrafią zielenieć pod śniegiem, a latem rozrastają się bujnie, czasem też na nagrobkach...
Kto chciałby przeczytać więcej o poecie, a czyta po angielsku, niech zajrzy tu:
http://www.rasytojai.lt/en/writers/152-en/writers/present/j/1033-jonauskas-stasys
P.S. Zorientowałam się właśnie w drobnej aczkolwiek ważnej różnicy: po litewsku mchy są zawsze w liczbie mnogiej, natomiast po polsku „mech” i ”mchy” mają lekko odmienne znaczenie. Zmieniam więc w przekładzie na liczbę pojedynczą, bo o nią Autorowi właściwie chodziło.
Mech
Rośnie w milczeniu – krzykiem niczego nie zmienisz,
nie zmienisz człowieka, który już taki jest, jakiego potrzeba:
w mur głową nie wali, pod darnią szuka robaków,
a później pościna głowy rozkwitłych tymotek.
Prawda jest taka, jakiej potrzeba temu, który ją głosi:
zaorać, zasiać, zżąć, wymłócić i zemleć
i znów od początku, aż zacznie rozrastać się mech.
A prawda zostaje ta sama: czego nie ma, ale na wieki.
Ziemia jest piękna, niebo - błękitne, meteoryty są jasne,
rozbłyskują jak ludzie i znikają w oddali.
Jak się ten tam nazywał, co znaczy data i imię,
które, po odejściu najbliższych, zaczyna sylabizować mech.
Mech pełznie niczym masa bez twarzy
i kamienie w naszej świadomości ciężko porasta mech.
Przebacz im Panie, bo nie wiedzą co czynią,
nie wie co czyni i mech – czy można mchowi przebaczyć?
A ludzie wciąż dalej i dalej – gonią za swoją przyszłością,
mech pozostaje w tyle i zaczyna biec truchtem
przez pastwiska, przez płotek cmentarza, przez próg,
tam się natknie na mrówkę i razem podniosą słomkę.
W przekładzie Alicji Rybałko
Mech, po prostu mech