Notatki na temat Rybałko
Notatki na temat Rybałko

 

X  X  X

Wyglądam na taką,
co wie.
Czasem nawet sama myślę,
że wiem.
Za kilka lat wzruszę ramionami:
co ja tam wiedziałam.

21.06.2007-19.08.2008


 

Powroty

Wyjechać to prawie to samo co umrzeć.
Powraca się jako kto inny,
z inną duszą i ciałem.
Nowe zmarszczki i utracona porcja niewinności.
Oczy patrzą, ale widzą inaczej.
Cóż z tego, że psy i sąsiedzi ciągle nas poznają,
kiedy drzwi na powitanie skrzypną po nowemu.
Tyle powrotów już bez nas przeżyły.
Tylu umarłych tędy powracało.

1998


 

Podróż na Litwę

Nad Litwą zapada zmierzch
miękki jak kocia łapa,
o czymże pisać więcej,
kiedy tu lasów tak wiele.
Miasta zdarzają się rzadko,
jak przypomnienie ze świata,
który jest gdzieś tam daleko
i trąbi, i trzaska, i ryczy.

Przymknij za sobą granicę,
dotknij rosy o świcie,
słońce wschodzi nad łąką
i nad wieśniakiem zgarbionym.
O czym pisać z podróży –
pismo zbędne się staje:
skrzydłem ptaka na wodzie,
śladem mrówki na piasku...

1999


 

Inny

Każdy jeden jest inny
nawet gdyby się tym przechwalał
jest inny

Nawet gdyby cię chcieli wrobić w inność
na siłę
i tak będziesz inny

Święty Inny,
inny nad inniętami
módl się za nami
na amen

2000


 

Na dworcu w Düsseldorfe

Jakbyśmy ciągle uciekali do Egiptu:
dziecko, Józef i ja.
Zawsze w drodze, zawsze wśród reklam Coca Coli
i ostatniej posezonowej wyprzedaży.
Jakby ścigało nas nienawistne spojrzenie Heroda.
Nie płacz, dziecko, ten pan tylko sprzedaje żyletki.
W Egipcie zapowiadają upały.

2001


 

X X X


Panie Boże poranny w szarym brzasku grudnia,
Panie Boże ponury jadący do pracy,
niebieskim autobusem odjeżdżasz i wracasz.
Ja muszę przepełnionym. Mnie wytrzymać trudniej.

Więc czekam wraz z innymi wśród niesmacznych płaszczy,
gdzie pacierze wytarte i zdrowaśki kuse,
aż się z nas wychylisz jak z biblijnych chaszczy…
Prawda, ty przecież jeździsz innym autobusem.

1991

 


W mojej ojczyźnie

Liście w mojej ojczyźnie są większe
i barwniejszy motyl przelatuje nad łąką.
Wszystkie wiersze napisano w zrozumialszy sposób
i zakończenie romansów bywa rozumniejsze.
Tutaj źli są gorsi, a dobrzy – smutniejsi,
słońce, księżyc i gwiazdy świecą po naszemu.
Tylko ziemia gdzie zawsze
i jak wszędzie milczy

1997


 

X X X

 

Wiersz: marionetka, motyl.
Poruszany moją dłonią, przez wiatr,
tajemną siłą napędu.
Ma ręce i nogi, dwa skrzydła.
Leci nad łąką i podskakuje na linie.
Spada na złamanie rytmu.
Przybijam go do kartki końcem długopisu.
Marionetka flaczeje w kącie.

2001


Wiersz o poświęceniu

Zachowaj siebie dla siebie,
nie oddawaj aby wszystkiego.
Twoja jest chmura na niebie,
i twój kurz przydrożny.
Twój kalendarz z oznaczonymi na czerwono
imieninami odległych przyjaciół.

Dzielisz jabłko na dwoje,
a potem na czworo.
Wreszcie się zadowalasz pestkami.

Tej krzywdy możesz kiedyś nie zapomnieć.

2001


 

Modlitewka

Mej kruchej łódki w morzu słów
Aniele Stróżu strzeż:
dziś znów kołyszesz mnie do snu
nie ty,
a jakiś nudny wiersz.

Pomóż przez jawę jak przez las
zwietrzały nieść dynamit...
Przeczyste Słowo,
wybaw nas
i zmiłuj się nad nami.

1987


 

List

Tak bardzo bym chciała
móc ci napisać coś radosnego:

już się więcej nie smucę
już wszystko mi idzie jak z płatka
już świat jest taki piękny
że ach
już więcej nie piszę wierszy

1987


Poety psalm pokorny

Ujmij mi, Panie, z duszy ptaka,
z oczu mi odbierz błyskawicę
i naucz mnie zwyczajnie płakać,
zwyczajnie spać, zwyczajnie milczeć.

Ktoś mnie wymyślił. Mnie, prawdziwej,
daj czynić jako czynią drudzy.
Tchnij i wyprostuj to co krzywe,
niech Ci się modlę wierszem cudzym.

Zabij mnie, Panie. Ciężko dyszę.
Lecz nim ktokolwiek zgon mój stwierdzi,
Ty, litościwy, każesz słyszeć
wiersz – odroczony wyrok śmierci.

1989


O nas

To nie Syzyfa czeka syzyfowa praca:
na okna oświetlone patrzeć po kryjomu,
odchodzić, tłuc się w piersi i znowu powracać,
by obcy próg całować w swoim własnym domu.

1987


 

Wiersz o Polonii radzieckiej

Rysują mi na mapach kresy jako kreski.
Ta ziemia taka piękna, a płakać nie wolno.
Tulą się do mych kolan dwa zziębnięte pieski:
ten się wabi Ojczyzna, a ten drugi – Wolność.

1988


Litwo z plakatów

Litwo z plakatów, afiszów, nalepek,
jak mało mi przypominasz tę piękną kobietę,
którą poznałam kiedyś.
Jakaś ty sucha, martwa, kwadratowa!
Dlaczego krzyczysz na mnie, ty, królowa
polsko-litewskiej biedy?

1990


Chodzę pod łaską Twoją

Chodzę pod łaską Twoją jak pod niebem.
Całuję krople, płatki śniegu, pióra ptasie
i każdą zmarszczkę fruwającą wkoło.

Dziękuję stopą na skrzypiącym śniegu,
palcem, co kiwa w dziurze rękawiczki.

Jużem Ci zapomniała pragnienia
i odchodzących w czarną noc pociągów,
gdy peron pusty i mróz jak pod kołdrą.

Bądź z każdym piórem
i każdym uśmiechem
i podaj rękę kulawej rozmowie,
aż jej wyrosną skrzydełka modlitwy.

1991


 

człowiek z zachodu

pogodne syte zwierzę które mieszka w tobie
nie ma nic wspólnego z bestią
nie słyszało o apokalipsach
bóg i szatan to jednakowo odległe abstrakcje
zawracanie głowy zajętej czym innym

uśmiechacie się z życiem do siebie
mrugacie porozumiewawczo
podajecie sobie ręce o czystych paznokciach
pasta do zębów poradzi na wszelkie zmartwienia

kiedy cię bóg lub szatan
powoła do siebie
uniesiesz brwi i ręce
i pójdziesz gdzie każą
taki jesteś grzeczny

1992


 

Sejsmologia

Najpierw odlatują mniejszości.
Potem zaczyna trzepotać inteligencja.
Wreszcie naród zrywa się do lotu.
Ostatni budzi się rząd.

Zwykle bywa już po trzęsieniu ziemi.

1992

 

X X X


Język polski jest pełen szelestów,
litewski zaś – pełen syków.
Jak żmija na suchych liściach
dwie hostie na moim języku.

1993


 

Rzeczy

Zostaną po nas najdziwniejsze rzeczy:
skarpetka w paski za kaloryferem,
kilo cukierków do ssania przed snem
i zamyślenie w rogu fotografii.

I nie bardzo wiadomo co teraz z tym wszystkim.

Wyrzucić – to grzech,
a używać – jakby świętokradztwo.
Tego zamyślenia to żaden proszek nie bierze.

Nasi bracia i siostry mleczne,
nasze rzeczy.
Dla nas – wieczne odpoczywanie,
dla nich – wieczne zapomnienie.
I na odwrót, bracia,
i na odwrót.

1993


 

Wielki teatr nieba

A za oknem – wielki teatr nieba.
Grają chmury i ptaki w roli chmur i ptaków.
Czasem anioł przebiegnie z kulisy w kulisę.
Z okiem Opatrzności w roli dekoracji.

Na teatr trzeba mieć czas.
Wielką rzekę czasu.
Dzień dobry. Dobranoc.
Widzowie śpią lub chodzą nie podnosząc głowy.

Wielki teatr nieba odwiedza jedynie
garstka pędziwiatrów
łotr próżniak kaleka
czasem para kochanków po Wielkej Gonitwie.

Tyle nieba za darmo.
Tyle nieba na próżno.

1994

 


Wiersz o kobiecości

Nasmakowałam się życia kobiecego,
nakosztowałam kobiecego ciała,
jego uroków i jego przypadłości.

A co się naprzestawiałam garnków na płycie kuchennej
i słów w kobiecym wierszu.

Im dalej tym bardziej istotne okazują się pryszcze,
zmarszczki, zepsuta pralka
i kurz w widocznym miejscu.


2008

 

.

Druckversion | Sitemap
Listopad 2019